Przyjemność jest czymś niespecyficznym; w zasadzie zawsze działa tak samo. Nieważne, czy chodzi o jedzenie, picie czy seks: czujniki w skórze przekazują impulsy do kory mózgowej w momencie dotknięcia. To z kolei mobilizuje układ limbiczny, czyli ośrodek emocji i nagrody w mózgu. Ale jak powstaje pożądanie konkretnie do seksu? Gdzie zaczyna się pożądanie, gdzie zaczyna się pobudzenie? I jak jedno wpływa na drugie? Naukowcy mówią w tym kontekście o "mózgowym systemie regulacji płci" - i przyznają, że wciąż niewiele wiedzą o czynnikach zewnętrznych, które wpływają na nasze pożądanie. Kiedy pożądanie słabnie, może to być również spowodowane po prostu przyczynami fizycznymi, na przykład zaburzeniami hormonalnymi, takimi jak niedobór androgenów lub estrogenów u kobiet w okolicach menopauzy. Pewną rolę mogą odgrywać także działania niepożądane leków, np. antydepresyjnych, ale także depresja, stres i przemęczenie, uzależnienie od alkoholu, poważne dolegliwości fizyczne. Od przypadku do przypadku należy oddzielić te ewentualne czynniki wyzwalające od środowiska psychospołecznego, czyli od stanu rodzinnego, zawodowego i emocjonalnego. Większość osób, które szukają pomocy u terapeuty seksualnego, jest w zaangażowanym związku. Często brak pożądania jest oznaką, że istnieją głębsze konflikty emocjonalne z partnerem. Prawie zawsze zaburzenia łaknienia są nabyte, jak to określają terapeuci. Oznacza to, że seks kiedyś sprawiał przyjemność, istniało fizyczne pragnienie. Wielu terapeutów seksualnych widzi więc problem jako problem pary, nawet jeśli tylko jedna osoba jest bezpośrednio dotknięta. Czyli w zasadzie traktują o związku. W klasycznej terapii behawioralnej osoby dotknięte chorobą otrzymują seksualne "zadania domowe" i w ten sposób uczą się rozwijać apetyt erotyczny. W podejściu psychodynamicznym ważną rolę odgrywa analiza doświadczeń z wczesnego dzieciństwa. W tzw. podejściach systemowych mniejszy nacisk kładzie się na pożądanie, a większy na zaburzenia komunikacji, czyli na to, co jest nie tak w sferze interpersonalnej. Niektórzy terapeuci łączą różne podejścia, jak w modelu hamburskim, który jest sprawdzony od wielu lat. Czasem już pomaga, gdy oboje stają się dla siebie obcy, a przez to bardziej interesujący w ramach wspólnoty. Albo jeśli ich własne pragnienia i fantazje seksualne stają się głównym punktem wydarzeń erotycznych. Bo bezruch, który rozwinął się w trakcie wspólnego życia i miłości, to często po prostu nuda w łóżku, wygoda, nieuwaga, przyzwyczajenie. Quickie na plaży, po tych wszystkich latach, lub celowo zainscenizowane uwodzenie może ponownie uruchomić silnik - ale prawdopodobnie tylko wtedy, gdy związek jest w zasadzie w porządku.
piątek, 8 kwietnia 2022
Przyjemność jest czymś niespecyficznym
czwartek, 7 kwietnia 2022
Abstynencja nie prowadzi również do braków fizycznych
Ogólnie rzecz biorąc, jeśli rzadko lub nigdy nie masz ochoty na seks i prowadzisz spełnione, zadowolone życie, to nie masz problemu, a już na pewno nie zaburzenia. Abstynencja nie prowadzi również do braków fizycznych, jak wynika z najnowszych badań przeprowadzonych wśród kobiet. Naturalny przypływ i odpływ pożądania w trakcie wielu lat wspólnego życia jest również całkowicie normalny, choć zwykle schodzi na dalszy plan. Znajomość rośnie z czasem, ale pasja niestety nie. W każdym razie badania pokazują, że przynajmniej do średnich lat utrata pożądania jest uwarunkowana czasem trwania związku. Ale nie tak bardzo według wieku. Jeśli wszystkie zaangażowane strony zgadzają się, że nie chcą uprawiać seksu, bezruch w związku nie jest problemem. Dotyczy to również osób, które dobrowolnie i szczęśliwie prowadzą życie w celibacie, ponieważ nigdy nie odczuwają pożądania erotycznego. Niekoniecznie są samotni, po prostu nie mają potrzeby seksualnej wspólnoty. Czują się z tym komfortowo i dobrze się bawią robiąc inne rzeczy - nawet jako para. Przecież seks nie jest warunkiem koniecznym dla miłości, czułości i bliskości. Jeśli nie lubisz czekolady, to też jej nie brakuje! Tak zwana aseksualność jest obecnie uznawana przez ekspertów za orientację seksualną, nie jest uznawana za zaburzenie funkcjonowania. Nie jest to zjawisko nowe: wybitnym aseksualistą był na przykład duński poeta Hans Christian Andersen, który pod koniec XIX wieku publicznie przyznał się do braku popędu: "Jest to niechęć do tych rzeczy we mnie, przed którymi moja dusza tak się opiera." Nikt nie wie dokładnie, ile osób żyje bezpłciowo. Nie ma na ten temat dobrych badań statystycznych, nie ma też oficjalnych świstków. Zgodnie z definicją aseksualnej sieci Aven, każdy jest aseksualny, kto tak się czuje w stosunku do siebie. Zmniejszony apetyt seksualny został oficjalnie zdefiniowany jako samodzielne rozpoznanie dopiero pod koniec lat 70. XX wieku. Rozumie się przez to, że ktoś nie ma lub ma subiektywnie zbyt małą ochotę na czynności erotyczne i że prowadzi to do problemów osobistych lub interpersonalnych. Za tym terminem kryją się różne, trudne do uchwycenia oblicza: pożądanie, pragnienie, fantazja, zainteresowanie, pobudzenie, popęd, motywacja, pragnienie. I oczywiście istnieje rozdźwięk pomiędzy wyobrażeniami osoby dotkniętej chorobą o tym, co jest ogólnie normalne, a tym, czego doświadcza i co robi w życiu codziennym. Tę lukę postrzegają jako niedostatek. Do dziś naukowcy nie są zgodni co do tego, jak precyzyjnie zdiagnozować niedobór apetytu jako dysfunkcję seksualną. Istnieją różne podejścia do badania przyczyn i leczenia. Od dobrych dziesięciu lat również przemysł farmaceutyczny prowadzi intensywne badania nad nowymi cudownymi lekami. Istnieje duży rynek dla szybkich napraw, które sprawiają, że chcesz czuć się dobrze. Eksperci są podzieleni w kwestii słabnącego apetytu na erotykę. Ale nie ma dwóch opinii o jednej rzeczy: Pożądliwość jest uważana za zaburzenie psychoseksualne, które jest bardzo trudne do leczenia. Zaczyna się to od tego, że uczeni spierają się o jego pochodzenie. Psychologowie przyjmują, że prawie wszystkie zaburzenia seksualne mają podłoże psychologiczne i/lub społeczne. Biologiczno-cielesni lekarze seksuolodzy w wielu przypadkach podejrzewają przyczyny organiczne lub przynajmniej także psychologiczne - skrzyżowanie biopsychospołeczne, że tak powiem.